4 typy współlokatorów, których wolałbyś nigdy nie poznać

students, flatmate,optimist,stress

Współlokatorzy to tak naprawdę temat rzeka. Wystarczy przez kilka minut porozmawiać z jakimkolwiek studentem - z pewnością KAŻDY będzie mógł opowiedzieć jakąś zadziwiającą historię. Niestety, problemy ze współlokatorami nie ominęły również mnie. Ale nie ma tego złego! Swoje doświadczenia połączyłam z opowieściami moich znajomych i tak oto zrodził się całkiem przyjemny post. Bo w przypadku współlokatorów czasem naprawdę nie wiesz, czy śmiać się, czy płakać. Tobie z całego serca polecam opcję numer jeden. W końcu optymizm rządzi!

 

Jeżeli więc należysz do elitarnego (hehehe) grona studentów, ten wpis będzie dla Ciebie śmiechem przez łzy. Jednak jeśli studia dopiero przed Tobą to potraktuj mnie poważnie, zrób notatki i unikaj jak ognia tych czterech typów współlokatorów!

 

Typ 1. Nieodcięta pępowina
Pójście na studia zazwyczaj jest ściśle powiązane z wyprowadzką z domu. Dla jednych jest to spełnienie marzeń, dla innych traumatyczne wydarzenie, a jeszcze innych zwyczajnie dosięga efekt wyparcia. Jeżeli już w pierwszym tygodniu studiów widzisz rodziców swojego współlokatora częściej niż jego szanowną osobę to zaprawdę powiadam Ci, szukaj innego mieszkania, albowiem to się nigdy nie skończy. Ależ oczywiście, rodzice mają krystalicznie czyste intencję! No bo przecież ich słodziaszny pączuszek potrzebuje wsparcia przy składaniu papierów o stypendium, poznawaniu nowego, jakże przerażajacego, miasta i wyborze najdelikatniejszego papieru toaletowego. Nie mogą go zostawić na pastwę losu, wykładowców i tych okropnych współlokatorów! Pączuszek bierze udział w maratonie? Już jadą dopingować! Pączuszek samodzielnie umył okna w pokoju? Zróbmy pamiątkowe zdjęcie! Oczywiście, pączuszek swoich rodziców ceni ponad wszystko. Z radością opowie Ci, co jego tata myśli na jakiś temat i co mamusia powiedziała trzy tygodnie temu. Liczysz, że choć raz wyrazi swoje własne zdanie? No cóż, możesz się przeliczyć. Nie, to nie jest żart. To jest tragedia. Znany mi jest nawet przypadek osoby, z którą na studia wyprowadził się jeden z rodziców. 

 

Typ 2. Otwarta dziewczyna
Dokładniej mówiąc, otwarta z każdej strony, szczególnie na osobników płci męskiej. Zupełnie nie przeszkadza jej, że jest 13.20, środek sesji a po mieszkaniu kręcą się też rodzice pączusia. Miłość kwitnie i całe piętro powinno tą miłość słyszeć! Otwarta dziewczyna to też bardzo zajęta osoba. Ledwo zdąży odprawić jednego amatna, a po dwudziestu minutach przybywa kolejny. Biedna, nawet nie ma czasu na szybki prysznic. Nic tylko współczuć. Każdy jej "związek" zaczyna się i kończy w centralnym punkcie sypialni, a potem Ty obserwujesz jak biedaczka patrzy w okno smętnym wzrokiem i wzdycha, jacy to faceci są okropni i jakie to serce złamane. Jak żyć?

 

Typ 3. Porządni inaczej
Standardowe wyposażenie studenckiego mieszkania to współlokator bałaganiarz. Bez problemu w Internetach znajdziesz mrożące krew w żyłach opowieści o niesprzątajacych studentach. Resztki jedzenia, niepozmywane od tygodnia talerze i pełny kosz to najlżejsza wersja. Zdarzają się i tacy, którzy nie czują potrzeby zmywania podłóg czy sprzątania łazienki. Tylko spróbuj zwrócić im uwagę, a natychmiast znajdą miliony wymówek. Zresztą, skoro Ty byłeś w mieszkaniu to chyba mogłeś po nich posprzątać, nie? Więc skończ. My tu gadu gadu, a stworzenia żyjące w starym pudełku od pizzy właśnie wynalazły koło. 

 

Typ 4. Zupełnie umęczony
Nieważne, że właśnie skończył się długi weekend. Nieistotne, że od miesiąca nie widzieli go na uczelni. On i tak jest zmęczony. W końcu wstał, zjadł i usiadł. Tyle roboty! Zakupów nie zrobi, no bo się zmęczy. Podobnie ze sprzątaniem mieszkania. On tyle energii wkłada w sam fakt egzystencji, że już nic więcej nie jest w stanie zrobić. Nawet nie próbuj tłumaczyć, że Ty sam nie śpisz trzecią noc, bo studia, praca i inne obowiązki ciągle wzywają. Nic nie wiesz, on to ma dopiero ciężki żywot. Dobra rada - nie wchodź z nim w dyskusję. To jedyna rzecz, która go nie męczy.

 

Oczywiście to nie jest koniec! Istnieje o wiele więcej typów okrutnych współlokatorów i śmiem twierdzić, że nawet nie dałabym rady wszystkiego spisać. Jestem dopiero na drugim roku, a już miałam okazję poznać dwa typy. Ktoś zgadnie które?  W porównaniu z tym co spotkało mnie na pierwszym roku teraz stanowczo żyję jak królowa. A jak to jest u Was? Wyżalcie się w komentarzach.

 

Wniosek z tego tekstu jest jednak jeden:

Śpieszmy się kochać dobrych współlokatorów, bo jest to gatunek zagrożony wyginięciem!