Dzień z życia blogerki - poznaj Monikę z bloga Jak to ugryźć!

lifestyle, day, blogger

Po raz pierwszy mamy na blogu gościa specjalnego! Chciałabym przedstawić Wam Monikę z bloga "Jak to ugryźć?". Monika to absolutnie niesamowita dziewczyna (i autorka równie niesamowitego bloga) z nieskonczoną ilością energii i pomysłów! Zgodziła się opowiedzieć o swoim typowym dniu. Jeżeli chcesz zobaczyć, jak wykorzystać czas do maksimum i jedncześnie nie tracić dobrego humoru to przeczytaj koniecznie. Zresztą, co ja będę dużo gadać, lepiej sprawdź co Monika ma do powiedzenia! 

 

Cześć!

Tutaj Monika z bloga “Jak to ugryźć?”. Mam dzisiaj przyjemność pisać na blogu Martyny, bo bardzo chciałam dorzucić swoją cegiełkę do tego optymistycznego królestwa. Tak bardzo ciągnęło mnie do niego chyba dlatego, że sama mam identyczne podejście, co zresztą mam nadzieję zauważysz, jeśli przeczytasz, jak wygląda mój typowy dzień.

A więc tak...

 

5:12

O 18 minut wyprzedzam budzik nastawiony na 5:30. 1:0, budziku!!! Witam się z Bozią, a potem biorę do ręki telefon i jednym okiem próbuję ogarnąć jakiś pozytywny news na dzień dobry na fanpage bloga. O 5:12 to prawie tak wielkie wyzwanie, jak zjedzenie naraz łyżki cynamonu! Kiedy już moje jedno oko go znajdzie, wstawiam go na fanpage z bananem na twarzy i kładę się na dywanie. Przez następne 10 minut próbuję udawać, że ćwiczę.

 

5:35

Jeszcze nie zdążyłam zacząć dnia, a już mam 5 minut obsuwy, hehe. Ale kto by się przejmował? Mój plan dnia, który spisałam dzień wcześniej na moim planerze, mówi, że o 5:30 miałam zacząć pisać tekst dla znajomej o rodzajach bindownic. Ale spokojnie - przecież o bindownicach wiem wszystko! Hello - w końcu kto nie wie wszystkiego o bindownicach?! Jednak żeby mieć pewność, że zdążę wyjść na uczelnię o odpowiedniej porze, skubię po kawałku śniadaniowego chlebka bananowego między pisaniem słowa “rodzaje” i słowa “bindownic”. Oczywiście na razie piszę to wszystko w wyszukiwarce. Word to dopiero następny level zaawansowania!

 

6:30

Tekst napisany! Zaczynam odliczanie do wyjścia: czas start! Została równa godzina. Codziennie zakładam się sama ze sobą, czy będę musiała biec na autobus, czy może dzisiaj uda mi się tego uniknąć. Na szczęście, cokolwiek by się nie działo, zawsze wygrywam :D

 

7:30

W autobusie nawiedza mnie niewiarygodna wena na napisanie kolejnego najlepszego wpisu w moim życiu. Przez całą godzinę nie odrywam nosa od telefonu i wprawiam w zdziwienie tego, kto siedzi obok mnie. Daję głowę, że przez całą drogę próbuje dojść do tego, jak można pisać na telefonie z taką prędkością, że nawet T9 nie nadąża.

 

8:00

Zaczynam maraton siedzenia na zajęciach i słuchania o wszystkich możliwych filozofach świata. Challenge accepted. Po drodze na wydział zdążyłam jeszcze zawstydzić paru Bogu ducha winnych przechodniów, bezczelnie patrząc im w oczy i uśmiechając się do nich od ucha do ucha.

 

12:30

No nie, tego już za wiele. Nie mogę już słuchać o tych filozofach ani minuty na dłużej. Chyba nie pójdę na wykład. Ale z drugiej strony, nie będę później wiedziała, czego uczyć się do egzaminu. Co ja gadam, przecież nie będzie egzaminu. Okej, koniec z tym - pójdę, żeby nie było, że mnie tam nie ma (#zdecydowana Monia). Tylko zjem jeszcze obiad.

 

16:00

Domu, I’m back! Godzina czytania o stawaniu się milionerem w autobusie zrobiła swoje i przywróciła mnie do żywych! Szybciutko wypijam kawę, ćwiczę, i robię resztę rzeczy z mojego planu dnia: publikuję post, uczę się programować, robię trening szybkiego czytania, uczę się z notatek na studia, piekę jakieś dobre muffinki na śniadanie i w razie, gdyby jeszcze mi się nudziło, wpraszam się do pokoju mojej siostry i robimy wieczorne party disco polo. Speedy Goznales by się nie powstydził!

 

19:00

Kąpiel. W tajemnicy powiem, że przy kąpaniu śpiewam.

 

20:00

Planuję cały następny dzień. Jak zwykle wpisuję do planu 648 rzeczy, z których zrobię tylko 10. Ale dzięki temu motywacja wrze!

 

20:30

Od teraz nie robię już nic oprócz przyjemności. Czytam posty na ciekawych blogach, a na niektórych zostawiam też link do swojego. Dzięki temu poznałam już kilku wspaniałych ludzi, m.in. Anię Kryjom z bloga Dorabiaj przez Internet (Ania pisze o łatwych sposobach zarabiania bez konieczności inwestycji), która pomogła mi doprowadzić do porządku techniczną stronę bloga. Jeśli też tego potrzebujesz, zgłoś się do Ani. Poznałam też Anię Boczar, która prowadzi blog Lifebranding i pomaga mi w budowaniu marki - jest w tej dziedzinie naprawdę świetną ekspertką i dobrą osobą na właściwym miejscu. No i wreszcie, poznałam też Martynę z bloga optymistyczna.com, czyli dokładnie tego, którego właśnie czytasz. Wydaje mi się, że jeśli tutaj jesteś, urzekło nas dokładnie to samo: cudowny pozytywy przekaz i uśmiech, który się czuje pomimo tego, że go nie widać. Nie wiem jak Ty, ale ja się uzależniłam :D

 

22:00

Chyba pora spać, bo jutro budzik znowu będzie chciał zadzwonić o 5:30. Znowu go ubiegę! Nie będzie mi, skubany, mówił co mam robić!

Jeśli Ci się spodobało, wpadnij na mojego bloga “Jak to ugryźć?”, gdzie znajdziesz mnóstwo sposobów na ułatwienie i uprzyjemnienie sobie życia. Możesz odwiedzić też fanpage bloga i sam ocenić, czy te dobre newsy na dzień dobry pisane o 5:12 rano trzymają się kupy :D

Do zobaczenia!