Jak teraz cokolwiek zaplanować? Czy jest sens to robić?

planowanie, planer, kwarantanna, jak planować

Nie da się ukryć, że po prostu lubię mieć kontrolę. W tych dziwnych czasach, jest mi to jeszcze bardziej potrzebne. Wiecie, taka namiastka normalności i minimalne poczucie bezpieczeństwa. Tym absolutnym minimum jest dla mnie planowanie.

 

Pytałam Was ostatnio na Instagramie czy widzicie sens teraz cokolwiek planować, a jeżeli tak to w jaki sposób. Zdecydowana większość powiedziała, że to bezcelowe. I ja to absolutnie rozumiem, ale też chciałam Wam udowodnić, że jednak warto!

 

Wpis jest takim mini poradnikiem. Niby mini, a jednak wyszedł obszerny! Leniwych zapraszam na Instagram. W wyróżnionych relacjach macie skrótowo i mega konkretnie opisane, jak planować krótkoterminowo.

 

 

Kontrola

Zaczęłam od tego nieprzypadkowo. Poczucie, że panujecie nad sytuacją da Wam stabilizację – po prostu. To, że macie przed sobą plan dnia, zwykłą listę zadań na której możecie sobie zaznaczać co już zostało zrobione ma same korzyści. Po pierwsze, bardziej skupiasz się na tych zadaniach. Dzięki temu nie myślisz aż tyle o tym, co się teraz dzieję. Powiedzmy sobie szczerze – ten natłok złych wiadomości nikomu nie służy. Spróbuj się od tego oderwać, zająć sobą! No i wyobraź sobie -wstajesz rano, patrzysz na swój plan i po prostu go realizujesz. Serio, tak jest łatwiej. Dla tych, którzy uparli się, żeby w czasie kwarantanny być mega hiper super produktywnym to też zaleta. Plan uporządkuje Wasze myśli. No, po prostu miejmy kontrolę!

 

 

Planuj krótkoterminowo

Planowanie jest generalnie świetne i na to zamierzam ukierunkować tematykę bloga (bądźcie gotowi na kolejne posty!). Teraz jednak naprawdę nie ma sensu zastanawiać się nad tym, co będzie za miesiąc. Szczerze mówiąc, trudno nawet zaplanować cały tydzień. Nie wiemy, jak to wszystko się dalej potoczy. Mówiąc wprost, najlepiej planować z dnia na dzień. Wieczorem przygotuj sobie plan na kolejny dzień. Naszą jedyną opcją jest teraz elastyczność.

 

 

Bądź elastyczna

To jest niestety mój największy problem. Nienawidzę, gdy plany mi się wysypują. Nie cierpię, gdy ktoś się ze mną na coś umawia i nie wywiązuję się z tego. Sama nie cierpię się spóźniać i zawsze jest mi głupio. I uwierzcie mi, przez to ta sytuacja jest dla mnie jeszcze większym wyzwaniem. Nie ma jednak innego wyjścia. Zaciskamy zęby i nie marudzimy jak się nagle coś zmieni. Najlepiej byłoby jednak być przygotowanym na niespodziewane. Dobrym wyjściem jest zachowanie buforu czasowego. Gdy planujesz, że na dane zadanie będziesz musiał poświęcić godzinę, to miej gdzieś w zapasie jeszcze trochę czasu, gdyby jednak wszystko się przedłużyło. Fajnym rozwiązaniem jest też plan awaryjny. Miej pod ręką listę zadań zastępczych.

 

 

Lista zadań zastępczych

Dosłownie mówiąc, chodzi o listę z pierdołami. Wypisz sobie wszystkie rzeczy, które dobrze byłoby zrobić, ale też nic się nie stanie jak trochę poczekają. Teraz jest dobry moment na to, żeby wykreślić część rzeczy z takiej listy. Dla przykadu, na mojej liscie wylądowały porządki w zdjęciach i na skrzynce mailowej. Zajmie Ci to sporo czasu, łatwiej będzie sobie poradzić z kwarantanną, w dodatku nie kosztuje to dużo sił a przynajmniej nie będziesz mieć poczucia straconego czasu. No bo przecież zrealizowałaś zadania.

 

 

Zachowaj swoją rutynę

A przynajmniej jej pozory. Ja robię to po to, by samą siebie trochę oszukać. Nie chcę, żeby nagle zmieniło się dosłownie wszystko. Dlatego w dalszym ciągu wstaję o tej samej porze, poranki wyglądają u mnie tak samo jak zwykle. Jasne, poranna rutyna nie kończy się teraz wyjściem do pracy lub na uczelnie. Dlatego (w myśl zasady o elastyczności) i tak siadam z rana „do pracy”. Rzeczy na uczelnie ogarniam w godzinach zajęć (zresztą przez zdalne nauczanie nie mam też innego wyjścia). Jeżeli pracuje zdalnie to rzeczywiście w takich godzinach, jak normalnie byłabym w biurze. Jeżeli pracujesz nad swoimi nawykami też nie ma sensu z tego rezygnować. Wręcz jeszcze bardziej trzeba się przykładać, bo inaczej stracisz dotychczasowe efekty. Po prostu bieganie zamień na trening w domu (chyba, że masz gdzie teraz bezpiecznie biegać – to jeszcze lepiej!). Trochę kreatywności, jest okazja żeby się wykazać w tym temacie.

 

Mam nadzieję, że chociaż trochę przekonałam Was do planowania krótkoterminowego. Zresztą, nawet jeżeli nadal nie jesteście przekonani to warto spróbować – chyba wreszcie macie odrobinę więcej czasu :) 

 

Pozdrawiam i życzę Wam pozytywnego dnia!

 

PS. Strasznie dziwnie mi pisać po TAK DŁUGIM CZASIE! Dlatego proszę mi wybaczyć wszelkie niedociągnięcia!

PS2. Jeżeli (tak jak ja) czujesz się zestresowany całą tą sytuacją to zapraszam Cię do zakładki życie bez stresu.