Nie spotka Cię szczęście

optymizm, szczęście, dobre życie, nawyki

Wychodzisz na spacer. Kulturalnie kroczysz sobie przez park i nagle spotykasz TO. TO do Ciebie przemawia: „No siema! Jestem Szczęście! Czekałem tu na Ciebie i już doczekać się nie mogłem. No ileż można. O, a to jest mój kumpel. Ma na imię Zaszczyt i postanowił Cię kopnąć!”. Serio? No powiedz, tak to sobie wyobrażasz? Jeżeli tak to dla własnego bezpieczeństwa skonsultuj się z odpowiednim specjalistą. Nie Moi Drodzy. Nie tak wygląda życie. Nigdy nie spotka Cię szczęście. Bo jak mawiają starożytni Indianie o swoje trzeba zawalczyć.

 

„Jej, udało mi się!”

Z moich jakże wnikliwych obserwacji i wielogodzinnych badań (tak naprawdę to nie) wynika, że jak Polska długa i szeroka tak wszyscy zgodnie uwielbiamy wierzyć w siły nadprzyrodzone. No poważnie. Dorośli ludzie, w pełni sił umysłowych i w bajki wierzą! Lubimy zrzucać wszystko na los. Lubimy myśleć, że rzeczy robią się same. Z tą podwyżką to miałeś szczęście, ten awans to zrządzenie losu a tytuł naukowy zawdzięczasz korzystnemu układowi planet. Nosz kuźwa, że się tak nieładnie wyrażę. Ogarnij się chłopcze i opanuj się kobieto. Nic Ci się nie udało. To nie jest przypadek! Ty na to zapracowałeś. Zasłużyłeś i należy Ci się teraz jak psu buda. To jest Twoja zasługa. TWOJA! Nie gwiazd, wróżki i muminków. Tylko i wyłącznie Twoja.

 

Wyciągnij ręce po swoje

Prawdziwego szczęścia nie spotkasz ot tak na ulicy. Jasne, są pewne znaki i wskazówki za którymi warto podążać. Ja tam głęboko wierzę, że nic nie dzieje się bez powodu. Mimo tego to wcale nie znaczy, że siedzę na kanapie i czekam na zaszczyty. Samo się nie zrobi. Wszystko, co osiągamy jest zasługą naszej pracy. Często na sukces składa się wiele czynników, ale generalnie samo to się nie zrobi nic. Jak nie chodzisz do szkoły, to jej nie kończysz. Jak nie pracujesz to nie zarabiasz. Jak się nie uczysz to nie umiesz. Oczywiste, prawda? No to powiedz mi, czemu na co dzień o tym nie myślisz? Czemu uważasz, że życie poukłada się bez Twojej ingerencji? Okej. Jest kilka książek, które mówią o tym, że jak w coś bardzo wierzysz to życie tak Ci się poukłada, że to osiągniesz. Wszystko fajnie, ale nawet do tego potrzeba wysiłku. W tym wypadku prawdziwej wiary. Myślę, że wiesz do czego zmierzam. Zaprawdę przemówię do Ciebie w najbardziej obrazowy sposób: w tych czasach nawet w morde od dresiarza za darmo nie dostaniesz. Zwykle kosztuje to portfel albo chociaż telefon. Dlatego mam dziś dla Ciebie dwie wskazówki:

 

Po pierwsze: przestań umniejszać swoje osiągnięcia. To nie dobry los, to Ty.

Po drugie: przestań oczekiwać, że przeznaczenie cokolwiek za Ciebie załatwi. Chcesz być szczęśliwy? To sobie to szczęście zrób.

 

Być może na początku tego tekstu nie bardzo mogłeś się połapać o co mi w końcu chodzi. Mam nadzieję, że już się rozumiemy. Wbrew pozorom jedno wynika z drugiego. Jeżeli uważasz, że jak coś dobrego Cię spotyka to jest to szczęśliwy zbieg okoliczności to w ten sam sposób podchodzisz do osiągania sukcesów. A swoją pracę trzeba cenić. Uświadom sobie, że Twoje życie to naprawdę Twoja sprawa i cała siła sprawcza znajduje się w Twoich rękach. Weź za siebie odpowiedzialność. To Ty popełniasz błędy, nie sąsiad. To Ty się z tych błędów uczysz, nie kot sąsiada. Tak samo to Ty odnosisz sukcesy i potem masz święte prawo się z nich cieszyć. I wiesz co? Obiektywne stwierdzenie „tak, zrobiłem kawał dobrej roboty” wcale nie jest narcystyczne. Ciesz się ze swoich osiągnięć! Gwarantuje Ci, że tego również nikt za Ciebie nie zrobi.

 

To co, jesteście gotowi na walkę o swoje własne szczęście? No dalej, teraz wszyscy ładnie bierzemy odpowiedzialność za swoje życie. Jesteście super. Zapamiętajcie to i ruszajcie tyłki z kanap. Do dzieła, no!

 

Psst! Podoba Ci się pozytywne myślenie w takiej formie? Koniecznie polub Optymistyczną na fejsie! Będzie mi miło, jeżeli zajrzysz też na Instagram.